Sony A7V przed premierą. Nowa LEGENDA systemu Alpha?

Rynek aparatów dla twórców ma właśnie dostać nowego gracza z bardzo poważną kartą przetargową. 2 grudnia 2025 Sony ma oficjalnie pokazać długo wyczekiwany model A7V, następcę niezwykle popularnego A7 IV. Na razie mamy tylko przecieki, teaser z logotypem i zarys specyfikacji, ale już widać, że to będzie aparat, który celuje prosto w serce hybrydowych twórców foto i wideo.

Na papierze A7V wygląda jak sprzęt, który ma odzyskać przewagę nad takimi modelami jak Canon R6 II czy Nikon Z6 III. Jednocześnie trzeba jasno powiedzieć: wszystko, co czytasz poniżej, opiera się na wiarygodnych, ale nadal nieoficjalnych przeciekach. Finalna specyfikacja może się jeszcze zmienić, choć lista powtarzających się informacji robi się już podejrzanie spójna.

aparat Sony A7 IV z przodu, obecny punkt odniesienia dla plotek o A7V

Sensor i procesor. 33 megapiksele po tuningu

Według przecieków sercem Sony A7V ma być 33-megapikselowa, pełnoklatkowa matryca z częściowo warstwową konstrukcją, czyli partially stacked. Rozdzielczość jest więc taka sama jak w A7 IV, ale klucz ma być w szybszym odczycie i lepszym kontrolowaniu rolling shutter. To ma znaczenie zarówno w dynamicznej fotografii, jak i przy panoramowaniu w wideo.

„Partially stacked” oznacza, że nie dostajemy pełnego, drogiego sensora stacked jak w A1 II, ale coś pomiędzy klasyczną matrycą a topową technologią z flagowca. W praktyce może to dać lepszą serię, szybszy autofokus i mniej zniekształceń przy migawce elektronicznej, bez wystrzelenia ceny w kosmos. Do tego 14-bitowy RAW ma być utrzymany także przy wysokich prędkościach serii, więc pliki powinny być elastyczne w obróbce.

oficjalne zdjęcie aparatu Sony A7R V, który ma być punktem odniesienia dla konstrukcji A7V

Nowy układ AI. Sony integruje sztuczną inteligencję „do kości”

Najciekawszy element pod maską to nowy chip AI, podobny do tego z A1 II i A7R V, ale po raz pierwszy zintegrowany sprzętowo z głównym procesorem. Do tej pory układ AI był raczej osobnym „wspomagaczem”, teraz ma działać w tandemie z CPU, co według przecieków ma dać niższe zużycie energii i jeszcze szybszą analizę sceny.

Przekłada się to na rozpoznawanie ludzi, zwierząt, ptaków, pojazdów, a nawet owadów. Brzmi jak buzzword, ale w praktyce dokładniejszy tracking oczu i sylwetek przy szerokich kadrach czy w słabym świetle to dokładnie to, czego dziś oczekują ślubni, reporterzy i dokumentaliści. Jeżeli Sony utrzyma kulturę pracy znaną z A7R V, A7V może być jednym z najbardziej „przyklejonych do celu” aparatów w swojej klasie.

Szybkość i autofokus. 30 kl./s w RAW i Pre Capture

Na papierze A7V wygląda jak mały potwór szybkości. Mowa o 30 klatkach na sekundę w 14-bitowym RAW przy migawce elektronicznej oraz 10 klatkach na sekundę przy migawce mechanicznej. Do tego dochodzi funkcja Pre Capture, która ma rejestrować obraz nawet do sekundy przed wciśnięciem spustu. Dla fotografów sportowych, dzikiej przyrody czy rodziców polujących na „ten jeden” moment u dziecka to może być game-changer.

Autofokus ma przeliczać ostrość 60 razy na sekundę. W połączeniu z chipem AI oznacza to nie tylko szybkie „złapanie” oka, ale też trzymanie tego oka, kiedy ktoś się odwraca, znika za przeszkodą czy wchodzi w mieszane światło. Na razie nie wiemy nic o głębokości bufora, więc 30 kl./s może w praktyce oznaczać krótkie, ale bardzo intensywne serie.

pełnoklatkowy korpus Sony z mocowaniem E-mount, zbliżony wizualnie do A7 linii

Stabilizacja obrazu. 8 działek i brak „Active crop”

Kolejny mocny punkt to 8-stopniowa stabilizacja w korpusie. Według przecieków A7V ma dorównać pod tym względem A1 II. To oznacza, że przy spokojnych rękach można będzie zejść z czasem nawet w okolice jednej sekundy przy statycznych scenach i nadal liczyć na ostre kadry. Dla wideo równie ważne jest to, że ma nie być dodatkowego cropa przy „aktywnej” stabilizacji cyfrowej, przynajmniej w konfiguracji startowej znanej z A1 II.

W praktyce może to dać bardzo stabilny obraz z ręki przy vlogowaniu, reportażu czy nagraniach typu run and gun. Szczególnie ciekawie zapowiada się połączenie A7V z lekkimi zoomami f/2.8 i G Masterami z wbudowanym OSS. Jeżeli ta układanka zadziała tak, jak na papierze, gimbal będzie potrzebny już tylko przy naprawdę wymagających ujęciach.

Wideo. 4K60 bez cropa, 4K120 z cropem i… koniec

Wideo to część, gdzie A7V wygląda na bardzo rozsądnego hybrydę, ale bez spektakularnych fajerwerków. Lista przecieków mówi o 4K przy 60 kl./s bez cropa z pełnej klatki oraz 4K przy 120 kl./s z wykorzystaniem wycinka APS-C. Do tego 10-bit 4:2:2, S-Log3, kompensacja oddychania obiektywu i znany pipeline kolorystyczny z nowszych korpusów.

Nie będzie natomiast ani 6K, ani 7K, ani trybu Open Gate. To od razu ustawia A7V w roli świadomego kompromisu. Dla wielu twórców 4K60 i 4K120 z sensownym bitrate i dobrym AF to i tak wszystko, czego potrzebują. Ale jeśli ktoś żyje w świecie produkcji nastawionej na intensywne cropowanie w postprodukcji czy pionowe formaty z pełnego sensora, to dalej będzie patrzył w stronę serii FX lub konkurencyjnych korpusów z Open Gate.

Bateria i przegrzewanie. Mały, ale ważny upgrade

Jedna z ciekawszych informacji dotyczy baterii. A7V ma wyciągać około 750–800 zdjęć na jednym ładowaniu, podczas gdy A7 IV realnie kończyła się bliżej 500–600 klatek. Jeżeli te liczby się potwierdzą, ślubni i eventowi odetchną. Mniej przepinania akumulatorów w trakcie ceremonii, mniej noszenia całej garści NP-FZ100 w kieszeni.

Kwestia przegrzewania w wideo na razie pozostaje znakiem zapytania. Skoro jednak Sony chwali się niższym zużyciem energii dzięki integracji chipu AI z CPU, jest spora szansa, że termika też została poprawiona. To coś, co warto będzie sprawdzić w długich nagraniach 4K60 i 4K120 w realnych warunkach.

Body i ergonomia. A7R V dla mas

Pod względem konstrukcji A7V ma bardzo mocno przypominać A7R V. To dobra wiadomość. Korpus A7R V to jeden z najwygodniejszych korpusów Sony: głębszy grip, sensowniejsze przyciski, ergonomiczny przełącznik foto/wideo/S&Q i, przede wszystkim, świetny ekran. Według przecieków w A7V zobaczymy ten sam 3,2-calowy, swobodnie odchylany i obracany ekran dotykowy w stylu free-angle, który łączy tilt z pełnym obrotem.

Do tego dochodzi poprawiony wizjer, prawdopodobnie w okolicy 5,6 mln punktów, czyli bliżej A7R V niż A7 IV. Zmienią się też złącza. Sony ma wreszcie wyrzucić przestarzałe micro-USB i dać dwa porty USB-C. Brzmi nudno, ale to ogromne ułatwienie przy jednoczesnym ładowaniu, tetheringu czy podpinaniu akcesoriów. Sloty na karty będą dwa: jedno gniazdo SD oraz jedno hybrydowe SD/CFexpress Type A. Z korpusu ma zniknąć przycisk C5, co sugeruje lekkie uproszczenie układu sterowania.

Cena i pozycjonowanie. A7V wchodzi wyżej

Tu robi się ciekawie. Przecieki mówią o cenie w okolicach 3000 dolarów lub 2999 euro. To już nie jest „budżetowa pełna klatka dla każdego”, tylko sprzęt świadomie wchodzący poziom wyżej. W przeliczeniu na polskie realia mówimy zapewne o okolicach 14–15 tys. zł za sam korpus na starcie.

Sony ma podobno wystartować z przedsprzedażą dokładnie w dniu premiery, czyli 2 grudnia, a pierwsze, limitowane sztuki pojawią się jeszcze przed świętami. Dla systemu Alpha oznacza to ciekawe przetasowanie: A7 IV zapewne stanie się tańszą opcją, A7V zajmie serce segmentu hybrydowego, A7R V zostanie w roli wysokorozdzielczego specjalisty, a A1 II pozostanie królem „wszystkiego naraz”.

Zalety i wady Sony A7V na papierze

Co wygląda najlepiej

  • 33 MP z częściowo warstwową konstrukcją. Ten sam „sweet spot” rozdzielczości co A7 IV, ale z szybszym odczytem.
  • 30 kl./s w 14-bit RAW z migawką elektroniczną, 10 kl./s mechanicznie plus Pre Capture do 1 sekundy.
  • 8-stopniowa stabilizacja matrycy, prawdopodobnie poziom zarezerwowany dotąd dla flagowców.
  • Dedykowany chip AI zintegrowany z procesorem, czyli szybszy i sprytniejszy AF bez zabijania baterii.
  • 4K60 bez cropa i 4K120 z cropem APS-C, z kompletnym profilem log i funkcjami pro.
  • Korpus, ekran i ergonomia w stylu A7R V, czyli wreszcie wygodny korpus w „środku stawki”.
  • Dwa porty USB-C, sensowny układ slotów SD + CFexpress Type A, lepsza bateria.

Co może zaboleć lub budzi pytania

  • Brak 6K, 7K i Open Gate. Dla części wideografów to będzie nieprzekraczalna granica.
  • Cena startowa stawia A7V raczej w półce „pro dla twórców”, a nie aparat „dla każdego”.
  • 30 kl./s brzmi imponująco, ale nie znamy jeszcze realnej pojemności bufora.
  • EVF 5,6 mln punktów to świetnie, ale nie jest to kosmiczny skok względem konkurencji.
  • Brak oficjalnych informacji o zachowaniu termicznym przy dłuższych nagraniach w 4K120.
  • Nadal brak wbudowanego modułu chłodzenia, więc seria FX wciąż będzie bezpieczniejszym wyborem do bardzo długich nagrań.

Dla kogo A7V ma sens, a kto może poczekać?

Jeśli żyjesz w trybie prawdziwej hybrydy foto i wideo, fotografujesz śluby, eventy, reportaż, a do tego nagrywasz sporo materiałów w 4K, A7V zapowiada się jak najbardziej spójny upgrade. Szybki AF, 30 kl./s, 8-stopniowa stabilizacja i sensowna jakość wideo bez cropa to dokładnie to, czego wielu twórców oczekiwało od „A7 IV na sterydach”.

Jeżeli natomiast jesteś bardziej po stronie wideo i zależy ci na Open Gate, 6K/8K, zaawansowanym zarządzaniu kodekami i chłodzeniu pod długie nagrania, to moim zdaniem nadal lepszym kierunkiem będzie FX3, FX30 czy odpowiednik u konkurencji. Z kolei fotografowie polujący na maksymalną rozdzielczość i detal pozostaną przy A7R V.

Na razie wszystko to układanka z przecieków. 2 grudnia zobaczymy, na ile Sony dowiezie te obietnice, a na ile A7V okaże się raczej solidną ewolucją niż rewolucją. Ja na pewno będę patrzył na to, jak ten korpus wypadnie w realnej pracy z AF, buforem i przegrzewaniem. Specyfikacja wygląda bardzo obiecująco, ale to dopiero początek historii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *